Po co mi do trzeźwienia drugi człowiek?
Chyba mało który uzależniony nie doświadczył silnego przekonania, że z nałogiem poradzi sobie sam, że inni nie są mu do tego potrzebni. Wielu z nas potrafi latami w tym przekonaniu tkwić, odrzucając każdą pomocną dłoń wyciąganą w ich stronę. Przez to szansa na zdrowienie nieustannie ucieka nam sprzed nosa. Przez lata żyłam w przekonaniu, że ludzie są mi potrzebni do szczęścia jak rybie rower. Jako introwertyczka i osoba z niezdrowym stylem przywiązania, określanym przez psychologów jako styl unikowy, stroniłam …