Bulimia – zajadanie emocjonalnych problemów

Zaczyna się niewinnie. Zupełnie jak z piciem alkoholu (dostrzegasz, że trunek daje oczekiwany efekt: ulgę, rozluźnienie itp.). Jedzenie, a potem wymioty, działają podobnie. Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko (jeść co chcesz i nie tyć/ i nie czuć). Ta gra jednak ma swoje konsekwencje.

Moja historia z zaburzeniami odżywiania zaczęła się w liceum. Nie byłam nigdy otyła, ale lubiłam jeść. Nie patrzyłam na kalorie i nie patrzyłam negatywnie na moje ciało. Pewnego dnia mój często złośliwy kolega z klasy stwierdził, że jestem OK, ale mogłabym trochę zrzucić z nóg, bo mam „wielkie uda”. Zaczęłam wtedy dostrzegać, że inne dziewczyny rzeczywiście są zgrabniejsze w tym obszarze.

Poza tym w 2015/2016 roku internet wyglądał zupełnie inaczej niż dziś pod względem poprawności. Na stronach typu Tumblr co chwilę wyskakiwały zdjęcia dziewczyn z wystającymi kośćmi i chudymi nóżkami. Mogłabym stwierdzić, że czynnikiem zapalnym były niemiłe komentarze kolegi z klasy, który oceniał mój wygląd i toksyczne kanony sylwetki, ale myślę, że miała na to wpływ też aktualna ciężka sytuacja rodzinna.

Żeby udowodnić sobie i innym, że potrafię być szczuplejsza, zaczęłam się odchudzać. Moim celem było schudnięcie przez wakacje na tyle, żeby wrócić piękna i żeby koledze opadła szczęka. Przez pierwszy miesiąc wakacji bardzo mało jadłam i dużo ćwiczyłam (naprawdę się zawzięłam), ale nie było aż takich rezultatów, jakich oczekiwałam. Dużo czytałam w necie, jak można szybko schudnąć w miesiąc i tak trafiłam na sposób „wymiotowanie po jedzeniu”. Najpierw miałam do tego sceptyczne nastawienie, ale w końcu spróbowałam i szybko zobaczyłam, że to działa. Jadłam mało, a jak już dopadł mnie większy głód, to wymiotowałam. Do dziś pamiętam jak ukrywałam się przed mamą. Jadłam więcej, tylko gdy wiedziałam, że mama zaraz wyjdzie z domu. Nieraz wyrzucałam jedzenie, które mi zostawiała, jak wychodziła do pracy.

Katowanie się ćwiczeniami i bulimia sprawiły, że przez całe wakacje schudłam 10 kg.

W szkole wszyscy mówili mi, że wyglądam świetnie i pytali, jak to zrobiłam. Mówiłam tylko, że dużo ćwiczyłam. Nawet nauczyciele widzieli zmianę i oczywiście wspomniany na początku kolega.

Można by było pomyśleć, że schudłam i to koniec, ale to był dopiero początek mojej ośmioletniej walki z bulimią. Miłe komentarze i uznanie wśród koleżanek oraz kolegów sprawiły, że chciałam jeszcze bardziej schudnąć. Bycie chudą znaczyło dla mnie bycie lubianą i zauważoną. Byłam kimś. Chudłam w oczach. Mama oczywiście już wiedziała, że mam problem, bo przyłapała mnie kilka razy na prowokowaniu wymiotów i wyrzucaniu jedzenia. Zaprowadziła mnie do psychologa, ale poza tym że bardziej się ukrywałam, to nic się nie zmieniło. W tamtym okresie miałam też pierwszego chłopaka. Związek okazał się toksyczny, co pogłębiło moje problemy. Zaczęłam prowokowanie wymiotów traktować raczej jak sposób na odreagowanie negatywnych emocji i wydarzeń. Zaczęły się też problemy z żołądkiem. Wyniki gastroskopii wykazały nadżerkę, refluks i przepuklinę przełyku. Dopiero to sprawiło, że na jakiś czas się opamiętałam, jednak jeden problem zamienił się w drugi, kiedy dopadły mnie stany lękowe i depresja. Przez długi czas brałam leki przeciwdepresyjne i na zaburzenia odżywiania. Aktualnie jestem zaleczona.

Przez te osiem lat bulimia wracała z przerwami i nadal nie powiem, że jestem wyleczona w 100 procentach, bo nawroty niestety występują.

Bulimia to jest bardzo ciężka choroba. Najgorsze są te napastliwe, natrętne myśli: „Pozbądź się tego”, „Przytyjesz!”, „Wyglądasz jak potwór”, „Ten tłuszcz już ci się odłożył” (bo w bulimii naprawdę istnieje przeświadczenie, że to, co zjesz, zaraz odkłada ci się w tkankę tłuszczową i dosłownie czujesz, jak przybierasz na masie). Do tej pory pamiętam, jak obsesyjnie wchodziłam na wagę – czasem kilka razy dziennie, żeby mieć kontrolę.

Na razie cieszę się jedzeniem, odstawiłam leki. Od kilku lat nie ważę się w ogóle i dostrzegam swoje piękno. Dziś już rozumiem, że nie warto przejmować się opinią innych. Jednak w okresie dojrzewania bardzo przejmujemy się tym, co pomyślą o nas inni oraz swoim wyglądem, dlatego tak ważne jest, żeby nauczyciele i rodzice reagowali, gdy widzą coś niepokojącego.

Mariola

Warto przeczytać: Jak wyjść z bulimii

PS

Nasz portal działa dzięki pracy wolontariuszy i drobnym zrzutkom. Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, prosimy zasil nas wpłatą w wysokości symbolicznej kawy:

Scroll to Top