Jak przepraszać?

W zdrowieniu osób uzależnionych przychodzi moment konfrontacji z przeszłością. Wówczas zaczynają dostrzegać rozmiar szkód, jakie poczynił ich nałóg. Te szkody nie dotyczą wyłącznie ich samych, lecz mnóstwa innych ludzi, których spotkali na swojej nietrzeźwej drodze. Minimum należne tym ludziom to: „przepraszam”.

Przeprosiny odgrywają ważną rolę w naprawie relacji, ponieważ stanowią pierwszy krok w odbudowie spalonego mostu. Wyrażają chęć uleczenia zadanej rany. Jednak źle sformułowane przeprosiny mogą być powodem kolejnego zranienia i mogą pogłębić nieufność. Dlatego warto wiedzieć, co mówić, a czego nie mówić, by skutecznie przeprosić.

W przypadku osób uzależnionych przeprosiny mają kluczowe znaczenie dla rozliczenia się z przeszłością. Są częścią zdrowienia, powrotu do trzeźwego życia. Umożliwiają okiełznanie poczucia winy, jakie trawi wiele z tych osób od środka z racji licznych błędów i niegodziwości popełnionych przez nie w trakcie trwania nałogu. Nierzadko przeprosiny to za mało, by zadośćuczynić tym, których się skrzywdziło, niemniej są one pierwszym krokiem w tym właśnie kierunku.

Przepraszam, ale…

Przeprosić nie jest łatwo, bo przepraszając, przyznajemy, że coś zrobiliśmy źle, że popełniliśmy błąd, coś zawaliliśmy, że w czymś nie mieliśmy racji. Musimy więc się ukorzyć, schować dumę, odsunąć na bok własne ego, poddać się. Przepraszanie stawia nas w pozycji pewnej uległości (podległości) i bezbronności wobec przepraszanego. Przepraszając, liczymy na wspaniałomyślność drugiej strony, na jej wybaczenie, choć nie możemy być pewni, że to nastąpi. To wielce niekomfortowa sytuacja. Dlatego wielu z nas wije się jak piskorz, kiedy przychodzi nam przeprosić.

Próbujemy np. ubrać sytuację w żart, by odjąć nieco ciężaru z aktu przepraszania. Tyle tylko, że żartowanie może sprawić, że osoba przepraszana uzna, iż nie traktujemy jej poważnie, a może nawet że w ogóle nie czujemy skruchy z powodu tego, co raniącego zrobiliśmy/powiedzieliśmy. Takie przeprosiny mogą jedynie pogłębić przepaść w naszej wzajemnej relacji.

Innym częstym błędem, jaki popełniamy przepraszając, jest takie lawirowanie z tematem, by nie do końca przyznać się do winy. Niby przyznajemy się do niej, ale… Zawsze jest jakieś „ale”. Szukamy sposobów, by się wytłumaczyć, by znaleźć okoliczności łagodzące. Nierzadko w schemacie tym przeprosiny przybierają tak kuriozalny charakter, że wychodzi na to, iż udowadniamy osobie przepraszanej, że w zasadzie to ona jest winna temu, iż my zachowaliśmy się źle (np. „uderzyłem ją, bo mnie zdenerwowała, bo zupa była za słona”; „zachowałam się okropnie, ale przecież tak naprawdę nie chciałam cię zranić, poza tym ty ciągle…” itp.).

W jeszcze innym wariancie staramy się zminimalizować wielkość naszej winy, wmawiając osobie przepraszanej, że to ona przesadza obrażając się na nas: „bez przesady, nie ma co robić dramy, może i zachowałe(a)m się źle, ale przecież każdemu może się zdarzyć, nikt nie jest idealny”.

Wszelkie tego typu próby przeprosin nie mają sensu. Są niewiarygodne, nieszczere i – co tu dużo mówić – tchórzliwe. Nie dziwmy się więc, że słysząc takie przeprosiny, osoba skrzywdzona zamknie nam drzwi przed nosem. Czasem tego typu przeprosiny jeszcze bardziej pogarszają sytuację, bo dowodzą po raz wtóry, że nie zaszła w nas żadna zmiana, a tego rodzaju przeprosinami w gruncie rzeczy próbujemy tylko wywrzeć wpływ na ofiarę, by uzyskać przebaczenie i pozbyć się poczucia winy – krótko mówiąc zależy nam na swoim samopoczuciu, a nie na uczuciach tej drugiej strony.

Dwa komponenty dobrych przeprosin

W zasadzie dobre przeprosiny potrzebują dwóch elementów:

  • Wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny/słowa
  • Wyrażenia żalu za spowodowanie krzywdy.

Wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny/słowa oznacza, że w pełni uznajemy, iż postąpiliśmy niewłaściwie, zachowując się w jakiś sposób czy mówiąc coś, czego powiedzieć nie powinniśmy. Tu nie ma miejsca na stawianie warunków, na żadne tłumaczenie się czy jakieś „ale”. Nie szukamy usprawiedliwień dla swoich postępków, tylko przyjmujemy na klatę, że zrobiliśmy źle, nawaliliśmy. Kropka.

Wyrażenie żalu natomiast musi być autentyczne i pokazywać, że rzeczywiście żałujemy, iż kogoś zraniliśmy. Tu z kolei nie my i nasz żal jesteśmy najważniejsi, lecz ta druga osoba i jej uczucia. To na niej się koncentrujemy, to w jej buty mamy się ubrać i spróbować poczuć to, co ona, gdy doznała z naszej strony krzywdy.

Schemat dobrych przeprosin powinien więc brzmieć mniej więcej tak: „Przepraszam cię za to, że… (tu wyszczególniamy nasze raniące uczynki/słowa). Nie powinienem/nie powinnam była tak postąpić/tego powiedzieć. Żałuję, że tak się stało, że cię zraniłem/zraniłam. Przykro mi, że z mojej winy cierpiałeś/cierpiałaś”.

W kolejnym kroku powinniśmy zapytać osobę przepraszaną, czy w jakiś sposób możemy zadośćuczynić jej wyrządzoną szkodę. I tyle.

Powinniśmy też być gotowi na to, że nasze przeprosiny nie zostaną przyjęte i przebaczenie nie nastąpi. To, że my jesteśmy gotowi przeprosić, nie oznacza bowiem, że druga strona w tym samym czasie jest nam w stanie wybaczyć.

Mimo wszystko nie powinniśmy z przeprosin rezygnować. Być może osoba skrzywdzona nie jest jeszcze gotowa na wybaczenie, ale z pewnością nasz akt skruchy nie będzie do końca jej obojętny. Przepraszając, podajemy jej niejako gałązkę oliwną, z której być może kiedyś ona zechce skorzystać. Poza tym biorąc odpowiedzialność za swoje uczynki, nierzadko zdejmujemy z naszych ofiar poczucie winy, którym te – nie zawsze świadomie – się obarczają („bo może faktycznie zupa była za słona”). A wyrażając żal, dajemy im przestrzeń do wyzwolenia się z urazy.

No i na końcu – z przeprosin korzystamy i my sami. Dzięki nim zamykamy pozbawioną rozsądku przeszłość, pełną kłamstw, lekkomyślności i obarczania innych naszymi sprawami. Odzyskujemy sprawczość i godność. Zaczynamy nowy rozdział – życie w trzeźwości ciała, umysłu i ducha.

Strefa U

PS

Nasz portal działa dzięki pracy wolontariuszy i drobnym zrzutkom. Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, prosimy zasil nas wpłatą w wysokości symbolicznej kawy:

Scroll to Top