Czym skorupka za młodu nasiąknie…

Po jednym ze spotkań z terapeutką dostałam od niej zadanie domowe, by przeczytać pewną książkę. Czytając miałam spróbować dostrzec potrzeby, które nie zostały zaspokojone w okresie mojego dzieciństwa. Czytałam ją długo, mocno przeżywałam, na wiele spraw otworzyła mi oczy.

Polecona przez terapeutkę książka to „Wymarzone dzieciństwo” Janet G. Woititz. W księgarniach internetowych pozycja ta znajduje się w kategorii przewodników dla rodziców. Niech jednak ta „szufladka” nie odstraszy osób bezdzietnych. Ja też nie mam dzieci i  nie planuję ich mieć, a jednak uważam, że każdy rodzic powinien ją przeczytać. Sądzę również, że osoby bezdzietne, takie jak ja,  mogą z niej bardzo skorzystać.

Kim jestem?

Muszę przyznać, że męczyłam tę książkę przez miesiąc i to nie dlatego, że była nudna czy zbyt długa. Każdy rozdział trafiał prosto w moje serce i zdejmował przy tym iluzje, które przez lata hodowałam w umyśle. To było trudne… bardzo trudne doświadczenie, ale jednocześnie konstruktywne.

Przez lata bagatelizowałam wpływ dzieciństwa na moje dorosłe życie. Przez kilka lat uczestniczyłam
w terapii dla osób uzależnionych i uważałam, że to wystarczy. Pogodziłam się z tym, jak wyglądało moje dzieciństwo i nie czułam potrzeby rozgrzebywania zabliźnionych ran. Do czasu…

Kiedy zmarła moja mama (pisałam o tym tutaj) wróciłam na terapię. Wróciłam, bo nie mogłam sobie poradzić z poczuciem winy, jakie odczuwałam w związku z jej śmiercią. Ten powrót był potrzebny…  w trakcie terapii bowiem zaczęły wychodzić sprawy, o które zapragnęłam zadbać.

Od zawsze miałam problem z realizacją celów, które sobie stawiałam. Dochodziłam do momentu,
w którym stwierdzałam, że albo jestem za głupia, by iść dalej, albo nie mam wystarczającego talentu, by coś osiągnąć.

Odkąd sięgam pamięcią miałam też problem z perfekcjonizmem. Wszystko, co robiłam, musiało być doskonałe. Nigdy jednak nie udawało mi się tej doskonałości osiągnąć, żyłam więc w ciągłym poczuciu frustracji lub lęku. Przez prawie 40 lat życia uważałam, że tak po prostu mam, taka jestem i huk.

Tyle że okazało się, iż to nie tak, że urodziłam się jakaś wybrakowana. Prawda jest taka, że moje zachowania i myślenie o sobie ściśle powiązane są ze sposobem, w jakim zostałam „wychowana”.  I żedopóki nie zrozumiem i nie zaakceptuję wpływu dzieciństwa, na to kim się stałam, nie uda mi się ani zrealizować dotychczasowych celów, ani odpuścić bycia doskonałą.

Dysfunkcjonalni rodzice

W pierwszym rozdziale swojej książki Janet G. Woititz  przedstawia wykaz 10 zdrowych i 10 niezdrowych wzorców opieki rodzicielskiej i przez kolejne rozdziały odnosi się szczegółowo do każdego z nich. W oparciu o liczne przykłady wyjaśnia, jakie skutki (pozytywne lub negatywne) przynoszą te wzorce w dorosłym życiu.

  • w zdrowej rodzinie zadaniem rodziców jest opieka nad dziećmi
  • w niezdrowej rodzinie zadaniem dzieci jest opieka na rodzicami

Czytając o tych wzorcach przypomniało mi się pewne zdarzenie z okresu, kiedy miałam 6 lub 7 lat i zostałam w domu sama z ojcem. Ojciec siedział na kanapie, oglądał telewizję, a ja byłam obok na fotelu. Nagle ojciec stoczył się z kanapy i zaczął się przeraźliwie trząść, nienaturalnie wyginając przy tym ciało. Nie rozumiałam, co się dzieje. Czułam strach, byłam przerażona, płakałam. Mimo to wybiegłam z mieszkania w kapciach w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby ojcu pomóc. Udało się. Jakiś czas później, ojciec przeszkolił mnie, jak mam się zachować, gdyby taka sytuacja się powtórzyła. Nic nie wyjaśnił, niczego nie wytłumaczył, jedynie napomknął, że jest chory i poinstruował, co w przyszłości mam robić.

  • w zdrowej rodzinie komunikaty są jasne i zrozumiałe; a jeżeli takie nie są, mogą zostać zakwestionowane
  • w niezdrowej rodzinie występują podwójne komunikaty, wprowadzjace zamieszanie
    i wymagające domyślania się

Po kilku latach dowiedziałam się, że tamto zdarzenie było epizodem padaczki alkoholowej. Kto by przypuszczał? Przecież temat picia rodziców, zawsze był w moim rodzinnym domu tematem tabu.

W ogóle w mojej rodzinie wiele rzeczy było nie tak, jak być powinno – role domowników ewidentnie były odwrócone, komunikaty przekazywane dzieciom zupełnie niejasne. Odbiło się to niestety sporym echem na moim dorosłym życiu.  To, że mam odwieczny problem z nadodpowiedzialnością za drugiego człowieka, że nie potrafię dostrzegać swoich potrzeb i często stawiam się na drugim miejscu, że lęk, niepewność i złość budzą we mnie niedomówienia czy sprzeczne komunikaty, to właśnie pokłosie wychowania w takiej, a nie innej rodzinie.

Dobra dorosłość  

W „Wymarzonym dzieciństwie” Janet G. Woititz podpowiada, jak wychowywać dzieci, aby w przyszłości te uniknęły problemów takich chociażby jak moje. Równolegle autorka wskazuje, jak „wychować” siebie, kiedy jako dorośli z takimi problemiami się mierzymy.

Ponieważ pochodzicie z rodzin funkcjonujących nieprawidłowo, Wasze zachowania i reakcje w obliczu przywołanych problemów często będą przesadne. Musicie więc zastanowić się zanim podejmiecie jakieś działanie. W tym celu trzeba czasem wyjść z pokoju, oddalić sie na chwilę. Tym bardziej, że ze względu na Waszą przeszłości niekiedy będziecie wykazywali skłonność do nadmiernej tolerancji.

I radzi: Ponieważ Wasi rodzice nie mogą spełniać roli pozytywnych modeli, musicie pytać, pytać i jeszcze raz pytać.  Od siebie dodam jeszcze: „czytać, czytać i jeszcze raz czytać”.

Nie ma we mnie żalu do rodziców. Nie sądzę, aby krzywdzili mnie oni intencjonalnie. Rozumiem ich. Powoli zaczynam też rozumieć siebie i pozwalać sobie na odrobinę współczucia. Współczuję sobie, że musiałam przejść przez takie dzieciństwo.

Mawia się często – pisze Woititz –  że nie można szczerze kochać kogoś innego, dopóki nie kocha się samego siebie. Nie jestem pewna, czy się z tym zgadzam. Wiem jednak, że zacząć trzeba od zatroszczenia się o siebie tak samo serdecznie jak o innych.

Janet G. Woititz, Wymarzone dzieciństwo, GWP, 2008.

Matylda

PS

Nasz portal działa dzięki pracy wolontariuszy i drobnym zrzutkom. Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, prosimy zasil nas wpłatą w wysokości symbolicznej kawy:

Scroll to Top