Zażywanie substancji z rodziny amfetamin może sprawić, że jama ustna stanie się kloaką. Amfetamina i metamfetamina, po które chętnie sięgają nawet gimnazjaliści, przyczyniają się do gnicia dziąseł i erozji zębów. Mogą też trwale uszkadzać mózg, a konsekwencje tych uszkodzeń mogą przechodzić na następne pokolenia.
Gdy w czasie II wojny światowej na szerszą skalę zastosowano substancję, która miała zwiększyć energię, wytrzymałość i koncentrację żołnierzy, nie sądzono, że stanie się ona jednym z najchętniej używanych przez osoby poszukujące stymulantów narkotykiem. Zanim jednak meta trafiła „pod strzechy”, jako narkotyk artystów, uczniów/studentów i miłośników chemseksu, w latach 50. XX w. zaczęto ją stosować jako lek na otyłość (dziś również leczy się nią zarówno otyłość, jak i ADHD, patrz m.in. Desoxyn, Pervitin). Ale w latach 60. zaczęła już funkcjonować na rynku jako narkotyk, a swój wielki światowy tour w tej roli na dobre rozpoczęła w latach 80.
Krawaty wiąże, usuwa ciążę
Amfę i metę dość łatwo wyprodukować. Dają one efekty podobne do adrenaliny, choć działają delikatniej od nich, a skutki, jakie powodują, utrzymują się dłużej. Pobudzają, zmniejszają łaknienie i potrzebę snu, usuwają zmęczenie, łagodzą lęki, zwiększają kreatywność, pewność siebie i szybkość wykonywania zadań, a także libido, intensyfikują i przedłużają doznania seksualne. Skoro substancje te dają efekt na miarę super hero, nic dziwnego, że lubuje się w nich tak wielu ludzi i że tak szybko ich użytkownicy się od nich uzależniają.
W przeciwieństwie do amfetaminy, która pobudza głównie fizycznie, metamfetamina działa silnie na ośrodkowy układ nerwowy, zwiększając aktywność umysłową i dając podobne do kokainy efekty euforyzujące. Efekty te są też bardziej intensywne i bardziej długotrwałe niż w przypadku amfy, co sprawia, że meta (w slangu narkotykowym występująca też pod nazwami kryształ, lód czy piko) jest jednym z najchętniej zażywanych i najbardziej uzależniających narkotyków na świecie. Można ją zażywać: doustnie, donosowo, dożylnie, domięśniowo, podskórnie, a nawet doodbytniczo, choć – jak podaje Narkopedia – najbardziej popularne są trzy pierwsze sposoby.
Oprócz swoich „cudownych” właściwości metamfetamina jest jednocześnie środkiem wyjątkowo toksycznym, który w błyskawiczny sposób potrafi doprowadzić ludzki organizm do ruiny, a skutki tej dewastacji nierzadko są nieodwracalne.
Mózg jak sito, gęba jak kloaka
Metamfetamina powoduje suchość w jamie ustnej, ponieważ zmniejsza produkcję śliny, a im mniej śliny, tym bakterie mają większe używanie. Poza tym meta składa się z kwaśnych związków, które uszkadzają szkliwo zębowe. Użytkownicy tej substancji często zgrzytają zębami (zwiększone napięcie mięśniowo-nerwowe w żuchwie), zaniedbują mycie zębów, a będąc na haju, nierzadko mają pociąg do słodyczy. To wszystko niszczy twardą tkankę zęba (próchnica przypominająca dziecięcą próchnicę butelkową) i przyczynia się do chorób dziąseł (wypadanie zębów).
Tak więc długotrwałego użytkownika mety można poznać m.in. po tzw. meth month – metamfetaminowych ustach: czarne zęby, cuchnący oddech, liczne ubytki.
To jednak nie najgorszy z negatywnych skutków uzależnienia od tej substancji. Może ona także uszkadzać serce na skutek skoków ciśnienia tętniczego krwi oraz trachykardii, które wywołuje. Może doprowadzić do tzw. psychozy metamfetaminowej, która zwiększa ryzyko popełnienia samobójstwa. Może w końcu trwale uszkadzać mózg. Wielomiesięczne czy wieloletnie zażywanie mety prowadzi do uszkodzenia komórek nerwowych w układzie dopaminergicznym. Uszkodzenia na tyle trwałego, że nie da się go w żaden sposób zreperować. W efekcie uzależniony od mety człowiek, nawet jeśli rozstanie się z nałogiem, do końca życia może mieć problemy z motywacją, czerpaniem przyjemności z życia, ze sprawnym myśleniem. Mogą go trawić lęki i inne zaburzenia natury neuropsychicznej. Co więcej, Narkopedia donosi, że niektórzy naukowcy uważają, iż zażywanie mety może przyczyniać się do defektów w cząsteczce DNA, a co za tym idzie – zwiększać ryzyko, że wadliwe geny zostaną odziedziczone przez następne pokolenia. Gdyby ta teoria się potwierdziła w kolejnych badaniach, oznaczałoby to, że podobnie jak alkohol może wpływać na powstawanie FAS u płodu, tak i metamfetamina, może z marszu skazywać nowe życie na neuropsychiczną niepełnosprawność.
Jak zatem widać, jak każda psychoaktywna substancja, metamfetamina – choć wiele obiecuje i na moment wiele potrafi dać – to w dłuższej perspektywie o wiele więcej zabiera. I choć jednorazowe bądź sporadyczne zażywanie tej substancji nie dewastuje od razu ciała i psyche, to nie można zapominać, że szybkość uzależniania się od mety nie gwarantuje, iż na jednym razie się skończy. Raz spróbowawszy, wielu pragnie doznania po niej powtórzyć – po raz drugi i trzeci, aż w końcu w ogóle się z nią nie rozstawać.
Warto przeczytać: 12 uzależnionych muzyków, których nałóg zabił jeszcze przed trzydziestką
Strefa U
PS
Nasz portal działa dzięki pracy wolontariuszy i drobnym zrzutkom. Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, prosimy zasil nas wpłatą w wysokości symbolicznej kawy: