Kilka słów o… odwadze

Żeby rozpocząć trzeźwe życie potrzeba odwagi. Tylko czym ta odwaga naprawdę jest? A co jeśli jestem słaby, jeśli nie mam siły, jeśli się boję? Jak wykrzesać z siebie odwagę?

 

Nigdy nie miałam tendencji do zachowań ryzykownych. Zawsze trzymałam się raczej w kącie i starałam się unikać kłopotów. Wielu rzeczy w życiu się bałam i nadal boję, od lat targają mną rozmaite lęki. Nieraz kiedy wyobrażałam sobie, że znalazłabym się w sytuacji zagrożenia życia, było dla mnie oczywiste, że raczej od razu się poddam. Nie walczyłabym, nie uciekała, tylko z miejsca skapitulowała. Trudno więc raczej powiedzieć o mnie  – odważna. Dużo łatwiej tchórz czy cykor. Przez większość życia tak o sobie myślałam, ale…

Jakiś czas temu, po tym, jak na mitingu AA dawałam spikerkę, ktoś podszedł do mnie po spotkaniu i powiedział: „Odważna z ciebie babka?’.

„Serio?” – pomyślałam. – „To na pewno nie o mnie. Przecież ja się ciągle czegoś boję”.

Jednak jakiś czas później od kogoś innego usłyszałam, że odwaga, to nie brak lęku, ale działanie mimo tego, że się boisz. I to dało mi do refleksji.

 

Różne oblicza odwagi

Ponownie przyjrzałam się temu jak żyłam, jakie decyzje w tym życiu podejmowałam i jak sobie z nimi radziłam. Przypomniałam sobie dzieciństwo, kiedy na podwórku broniłam młodszej siostry przed wrednymi dzieciakami, kiedy mimo tego, że się bałam szłam na solówy z chłopakami, kiedy w szkole ujmowałam się za słabszymi, mimo że oznaczało to czasem postawić się nauczycielowi i narazić się na jego nieprzychylność. Albo kiedy brałam na siebie obowiązki dorosłego, bo moi rodzice nigdy do końca nie dorośli. Lub kiedy wbrew rodzinie wybrałam własną ścieżkę nauki i kariery, choć było trudno, samotnie i pod górkę. Albo kiedy zgłosiłam się na odwyk, bo już nie dawałam rady. Czy kiedy podjęłam wyzwanie trzeźwego życia bez łatwych wspomagaczy. I kiedy zdecydowałam się nie uciekać, tylko stawić czoła problemom.

Mnóstwo wyborów, które w życiu podjęłam wymagały ode mnie odwagi. Tyle, że te akty odwagi nie wyglądały spektakularnie. Żadnego z nich nie dało by się sfotografować i umieścić na ścianie chwały na Insta czy Fb.  Za żadne z nich w żadnej konkurencji nie dostałabym orderu bohatera. A przecież, kiedy myślimy o odwadze, automatycznie myślimy o bohaterstwie, o sile, o nadludzkich działaniach. W naszym pojmowaniu odwagi nie ma miejsca na słabość, na obawę, na wahanie. Odważny to ten, kto się nie boi, kto nie okazuje słabości, kto działa pewnie, kto idzie na żywioł. Kiedy myślimy o odwadze, wyświetlają nam się obrazy strażaków wynoszących ludzi z płonących domów, buntowników stających na barykadach, by bronić szczytnych idei, w które wierzą, policjantów, żołnierzy i innych herosów. I zwykle są to męskie wzorce, bo odwaga spojona jest z fizyczną siłą. Rzadko kto jest w stanie połączyć odwagę ze słabością czy ze strachem. Tymczasem według mnie odwaga często idzie w parze z tymi dwoma cechami.  Co więcej, im jesteś słabszy, im bardziej się boisz, tym większym aktem odwagi jest to, kiedy mimo wszystko zaczynasz działać.

Właściwe rozumienie odwagi jest ważne, bo urealnia nasze myślenie o sobie samych. Większość z nas żyje w kłamliwym przekonaniu na ten temat. Opieramy się na mitach o odwadze i to wykoślawia nasz ogląd rzeczywistości. Dobrze widać to było w okresie, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Ile w tym czasie wyprodukowano historii o bohaterstwie. Zapotrzebowanie na bohaterstwo rosło lawinowo. Moi męscy znajomi zaczęli marzyć o tym, by iść na wojnę i walczyć.  Ludziom marzyły się wielkie czyny, brawurowe osiągnięcia. Pamiętam, że siedziałam wtedy w domu i miałam straszne wyrzuty sumienia, że robię za mało, że też chciałabym móc zrobić więcej, i też mi się włączyło myślenie o bohaterstwie i zazdrość, że inni jadą na front, a ja kiszę tyłek w fotelu. I miałam do siebie mnóstwo pogardy i złości, że jestem takim tchórzem. Bo gdybym się odważyła, to może wówczas moje życie miałoby jakiś większy sens.

 

Na froncie codzienności

Wojna to sytuacja ekstremalna. I myślę, że pojmowanie odwagi w kontekście ekstremalnych wydarzeń to błąd. Ekstremalne wydarzenia nadają odwadze widowiskowości, takie bohaterstwo lepiej się sprzedaje, w gruncie rzeczy jednak to tylko jakiś malutki wycinek historii o tym, czym odwaga naprawdę jest.

Myślę w tej chwili o kobietach, matkach niepełnosprawnych dzieci, które często wychowują je samotnie, bo ci – deklaratywnie dzielni, silni i skorzy do wojaczki mężczyźni – pozostawiają je z problemem i idą w siną dal. Ile trzeba odwagi, by zostać i codziennie mierzyć się z rzeczywistością? I jak taka odwaga bardzo jest niewidoczna i niedoceniana.

Myślę o nas – uzależnionych, z iloma demonami musieliśmy się zmierzyć: ze wstydem, z wyrzutami sumienia, z bezsilnością, z dumą i pychą, z własnym egocentryzmem, z odrzuceniem, ostracyzmem itd. Ile wysiłku wymagało od nas odbicie się od dna i ile odwagi rozpoczęcie życia na nowo, niekiedy z ogromnym bagażem przeszłości.

Myślę o osobach chorych, osobach dyskryminowanych, o ofiarach przemocy, o dzieciach z dysfunkcyjnych rodzin, o mobbingowanych pracownikach, o przebodźcowanych nastolatkach, o przepracowanych korposzczurach, o samotnych starszych ludziach, o właścicielach firm na skraju bankructwa, o kredytobiorcach, którym nie starcza na spłacenie kolejnej raty pożyczki i o tym, którym nawet nie wystarcza na chleb. Nie trzeba wojny, by móc , a nawet musieć dokonywać aktów odwagi.

Każdego dnia jesteśmy na froncie życia i wielu z nas musi stoczyć wiele wewnętrznych i zewnętrznych walk. Każdego dnia dokonujemy jakichś wyborów, a więc odważamy się. I pewnie przy wielu tych naszych wyborach towarzyszą nam: niepewność, obawa, lęk przed porażką. Ale jeśli mimo to decydujemy się na następny krok, to jest to odważne.

 

***

Piszę o tym, bo pewnego dnia uświadomiłam sobie, jak bardzo ściągam się w dół, myśląc o sobie, jako o tchórzu i nie doceniając drobnych, codziennych aktów odwagi, jakich na co dzień dokonuję. To niedocenianie sprawiało, że moje życie wydawało mi się jałowe, a ja bezbarwna i nijaka. Prawda jest taka, że większość z nas na co dzień nie ma okazji do ratowania czyjegoś życia ani do rewolucjonizowania świata, ale codzienność stwarza wiele sytuacji do innych odważnych zachowań.

Czasami tym aktem odwagi będzie powiedzenie komuś/czemuś NIE, postawienie granic. Czasami będzie to wybranie siebie, zamiast potrzeb drugiego człowieka, a innym razem odwrotnie.

Odwagę można poznać po tym, że zaburza naszą strefę komfortu, że wybór, którego musimy dokonać nas uwiera, nie jest dla nas łatwy i że pojawia się przy nim niepewność, że wybierzemy źle lub strach przed konsekwencjami tego wyboru.

Jeśli decydujesz się przetrwać dzień bez używek, stawić czoła problemom codzienności na trzeźwo, a nie przed nimi uciekać, choć to dla ciebie trudne i budzi wiele lęków, to jesteś bohaterem/bohaterką. Doceń to, uszanuj, a stanie się to cegiełką pod fundament dobrego, wartościowego, dzielnego życia.

Duża Mi

 

PS

Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, rozważ wsparcie naszej działalności drobną wpłatą:

Scroll to Top