W Polsce już od kilku lat działają grupy wsparcia dla Anonimowych Dłużników (DA – z ang. Debtors Anonymous), oparte na programie 12 kroków AA. DA traktują kompulsywne nabywanie długów jako chorobę lub postępującą chorobę, której nie można wyleczyć, podobnie jak alkoholizmu. Życiem z długami w tle nierzadko rządzą te same mechanizmy, co uzależnieniami. Zaciąganie długów to też ogromny problem wielu osób uzależnionych.
„Czy w trudnej sytuacji finansowej, perspektywa pożyczania pieniędzy dawała Ci wyraźne uczucie ulgi?
Czy z powodu swoich długów miewasz problemy ze snem?
Czy z powodów długów kiedykolwiek rozważałeś upicie się lub tak postąpiłeś?
Czy kiedykolwiek pożyczałeś pieniądze nie patrząc na to, jakie koszty będziesz musiał zapłacić?
Czy zazwyczaj spodziewasz się negatywnej odpowiedzi, gdy sprawdzana jest Twoja zdolność kredytowa w banku lub wypłacalność, kiedy płacisz kartą?
Czy kiedykolwiek postanowiłeś wprowadzić ostry reżim spłaty swoich długów, a potem złamałeś się pod wpływem okoliczności i powróciłeś do dawnych zasad?
Czy szukasz usprawiedliwień dla swojej sytuacji zadłużenia, np. winnych Twoich problemów lub wierzysz, że to przejściowe trudności i kiedy tylko się weźmiesz w garść, to wyjdziesz z długów?”
To tylko kilka pytań z 15-punktowej ankiety diagnozującej problem DA (pełny test znajdziesz tutaj). Ale nawet już tych kilka pytań wskazuje na podobieństwa problemu zadłużania się do innych uzależnień.
Osoby zaciągające długi cechują: poszukiwanie szybkiego zaspokojenia potrzeby, nieumiejętność odłożenia w czasie gratyfikacji, podążanie za natychmiastowym zaspokojeniem, mamienie się iluzjami, lekkomyślność, brak zdrowego rozsądku w ocenie sytuacji, kompulsywność zachowań, rozwinięty system manipulacji, oszukiwania i samooszukiwania się itd.
Poznańskie stowarzyszenia DA wśród oznak kompulsywnego zadłużenia wymienia m.in.:
- Niewiedzę o stanie swoich finansów.
- Częste pożyczanie rzeczy i niezwracanie ich.
- Słabe nawyki oszczędzania.
- Kompulsywne zakupy.
- Trudności w obsługiwaniu podstawowych osobistych lub finansowych zobowiązań oraz poczucie dumy, gdy takim podstawowym zobowiązaniom się podoła.
- Życie w chaosie i dramacie związanym z pieniędzmi.
- Tendencję do życia na krawędzi.
- Przepracowanie i dorabianie, by spłacić wierzycieli.
- Nieefektywne wykorzystanie czasu.
- Zaprzeczanie własnym potrzebom, by spłacić wierzycieli.
- Poczucie lub nadzieja, że ktoś się Tobą zajmie, jeśli będzie to konieczne.
Pierwszym krokiem do zdrowienia w przypadku DA, jest podobnie jak w przypadku AA: „Przyznanie się, że jest się bezsilnym wobec swoich długów i że przestało się kierować własnym życiem”.
Długi i inne uzależnienia
Wśród anonimowych dłużników są osoby, które borykają się wyłącznie z problemem zadłużania się, ale też takie, gdzie zadłużanie się idzie w parze z innymi uzależnieniami. W tej drugiej grupie są zarówno ci, których zadłużenie wpędziło w alkoholizm czy narkomanię, jak i ci, którzy narobili sobie długów jako alkoholicy, narkomani czy hazardziści.
Zadłużanie się u uzależnionych niekiedy ma znamiona uzależnień mieszanych.
Odstawiając substancję uzależniającą (wychodząc np. z uzależnienia od alkoholu), próbują zrekompensować sobie tę „stratę” poprzez np. zakupoholizm („przecież muszę mieć w życiu odrobinę przyjemności”).
Basia: Przez kilkadziesiąt lat byłam uzależniona od alkoholu. W tym czasie nieustannie się zapożyczałam. I u osób prywatnych, i w instytucjach świadczących usługi finansowe. Gdy piłam, udawało mi się bagatelizować ciągnące się za mną zobowiązania. Jak komuś ze znajomych nie oddałam jakiejś kasy i się obraził, machałam ręką i tłumaczyłam sobie: „Cóż, widocznie nie był moim prawdziwym przyjacielem, skoro zależy mu tylko na kasie i się o nią upomina?”.
Jak coś byłam winna bankowi, to olewałam. Kasę w pracy brałam pod stołem, do ręki lub podawałam konto mamy, więc bank mógł mi nafikać, komornik zresztą też. W mojej chorej głowie instytucje finansowe, które ścigały mnie za moje długi, to była mafia. Tłumaczyłam sobie, że jak złodziej okrada złodzieja, to nie jest żadna kradzież.
Przez wiele lat udawało mi się skutecznie lawirować tak, by system czy znajomi nie dobrali mi się do tyłka. Oczywiście część długów spłacałam, ale nierzadko w ten sposób, że zadłużałam się na tę spłatę gdzieś indziej.
Powtarzałam sobie: „Życie jest zbyt krótkie, żeby się nie bawić!”, zresztą latami uważałam się za „królową życia”. Lubiłam hasło: „Raz się żyje!” i podejmowanie spontanicznych decyzji. A że na życie ponad stan potrzeba było funduszy, to i moje zadłużenie z roku na rok rosło. Gdy zaczęłam trzeźwieć, zmierzyłam się ze stanem moich finansów i okazało się, że suma mojego zadłużenia sięga już blisko 300 tys. złotych. Nic, tylko iść się uchlać, bo jak niby spłacić taki dług?
Na szczęście nie wróciłam do picia, a program 12 kroków AA pozwolił mi wziąć odpowiedzialność za swoje życie i zmierzyć się z konsekwencjami mojego przeszłego życia. Powoli wychodzę z długów, choć nie jest to łatwe. Musiałam zmierzyć się ze swoim egoizmem, lekkomyślnością, nieuczciwością. Ale też wraz z trzeźwością, głos odzyskała ta wartość, której wcześniej nie rozumiałam – wolność. Doceniłam wolność – od substancji i od zobowiązań wobec innych ludzi czy instytucji. Chcę być wolna i chyba właśnie to motywuje mnie dziś najmocniej do tego, by posprzątać bałagan, który przez lata zrobiłam.
Program naprawczy
By wyjść z kompulsji zadłużania się, anonimowi dłużnicy stosują program wzorowany na programie 12 kroków AA. Na programie tym uznają swoją bezsilność wobec problemu, szukają jego istoty, dokopują się swojego udziału w jego powstaniu, dokonują inwentury moralnej, uczą się pokory, poznają wartość uczciwości, opracowują plan naprawczy i zostają wyposażeni w narzędzia, które pozwalają im wieść zdrowe, wolne od długów życie.
„Naprawa – dokonujemy naprawy na każdym poziomie – osobistym, grupowym, międzygrupowym. Naprawa jest siłą dla naszego wyzdrowienia. Tylko dzięki niej możemy dać innym, co tak hojnie zostało nam dane” – twierdzą anonimowi dłużnicy.
Podobnie jak w AA, podstawą zdrowienia DA są spotkania grup wsparcia (mityngi) i praca ze sponsorem. Ale także np. comiesięczne spotkania biznesowe. Wszystko to ma pomagać dłużnikowi w osiągnięciu „trzeźwości finansowej”.
Anonimowi dłużnicy posiłkują się literaturą AA, bo jak mówią: „W literaturze AA można znaleźć wiele opisów sytuacji, odniesień, gdzie wystarczy zamienić słowo alkohol na długi”.
W zdrowieniu pomaga im także opracowanie planu działania i planu wydatków. Ten pierwszy ma im pomóc w „rozwijaniu specyficznych umiejętności pomocnych w spłacie długów, doskonaleniu/ naprawianiu ich sytuacji finansowej i osiąganiu założonych celów bez zaciągania niezabezpieczonych długów”.
Ten drugi „daje im przejrzystość w wydatkach – na pierwszy plan wysuwając ich potrzeby. Zawiera opis wszystkich przychodów, wydatków, rat czy oszczędności, co pomaga DA budować rezerwy pieniędzy – nieważne jak skromne”.
Tomasz: Generalnie, by skończyć z chorym zadłużaniem się, trzeba dowiedzieć się wiele o sobie i wiele o problemie. Ja np. musiałem zrozumieć, dlaczego właściwie ciągle chcę mieć więcej i więcej, dlaczego nie potrafię sobie czegoś odmówić, dlaczego nieznośne dla mnie jest to, że mnie na coś nie stać, a inni to mają, dlaczego chcę imponować innym stanem posiadania?
Jak zobaczyłem, ile w tym jest pychy, roszczeniowości, niedojrzałości, egocentryzmu, to kopara mi opadła. No i odkryłem też w sobie jakąś przepaść, jakiś wewnętrzny brak, który ciągle próbuję zapchać dobrami materialnymi, ale który jest jak czarna dziura – nigdy się nie napełnia.
Kacper: Mnie się nigdy pieniądze nie trzymały. Jak coś miałem, to zaraz wydawałem, jak nie miałem, to pożyczałem, by mieć.
Założyłem własną firmę, ale też na hurra, bez pomyślunku, bez głębszej analizy. Ot, pojawił się pomysł i dawaj, kredycik i jedziemy. A potem jak nie wypaliło, to zostałem bez pracy i z długami.
Wpadłem na pomysł, żeby obstawiać zakłady bukmacherskie, bo wydawało mi się, że to dobry sposób na szybki zysk. U mnie przecież wszystko musiało być szybko, natychmiast. No i wiadomo, na tych „zakładach” wyszedłem jeszcze bardziej goły i bosy.
I co najciekawsze, ja naprawdę nie widziałem problemu w sobie. Uważałem, że mam pecha, że po prostu świat się sprzysiągł wobec mnie i dlatego nic mi się w życiu nie udaje. Dopiero na terapii i na programie miałem okazję przyjrzeć się sobie, swojemu funkcjonowaniu, stosunkowi do pieniędzy i zacząć rozsądniej ogarniać rzeczywistość.
Karina: Ja długo tłumaczyłam sobie swoje zadłużanie się tym, że jestem biedna i po prostu muszę pożyczać, by w ogóle jakoś żyć. Jak chciałam mieć mieszkanie, to musiałam wziąć kredyt. Jak wzięłam kredyt, to pensja ledwo mi wystarczała na opłacenie rachunków i spłatę raty, a przecież trzeba było jeszcze coś do gęby włożyć, więc ratowałam się „chwilówkami”, których potem nie miałam z czego spłacić. Długi rosły, a wraz z nimi moja depresja. Doszłam do takiego punktu, że naprawdę nie widziałam już innego wyjścia z tej spirali niż się zabić.
Dopiero wsparcie grupy ludzi w podobnej sytuacji do mojej dało mi nadzieję, że może istnieje jakieś rozwiązanie. Przyjrzałam się swoim decyzjom, swoim wydatkom, swoim potrzebom. Zobaczyłam gdzie można i gdzie trzeba wprowadzić zmiany, nauczyłam się planować.
Co ciekawe, okazało się, że bieda była raczej konstruktem w mojej głowie. Wcale nie byłam tak biedna, jak cały czas myślałam. Niby nie było mnie stać, a jednak np. wydawałam zbyt wiele na jedzenie. Pozwalałam, by to jedzenie się marnowało. Trwoniłam kasę na pierdolety, które nazywałam „małymi pocieszaczami”, ale jakby je zsumować w rozrachunku miesięcznym czy rocznym wychodziła całkiem spora kwota. Nie umiałam oszczędzać, przekonana, że nie ma z czego.
No i to poczucie biedy w mojej głowie sprawiało, że czułam się gorsza, więc nawet nie startowałam do jakiś ambitniejszych prac, nie myślałam, że mogę się rozwijać, coś osiągać. Brałam, co dawano.
Dziś mam wrażenie, że w końcu zaczęłam zarządzać własnym życiem. Wychodzę z długów. Żyję skromnie, ale nie uważam, że jestem biedna. Mam do siebie wystarczająco dużo zaufania, by wierzyć, że sobie poradzę.
Warto przeczytać: Dlaczego się uzależniamy?
Strefa U