Trigger alert: Ten tekst może być wyzwalaczem głodu alkoholowego dla niektórych osób.
Podczas mini urlopu w Gdańsku, spacerując z przyjaciółką po urokliwych uliczkach starówki, moją uwagę przyciągnął plakat z wielkim różowym wielbłądem. Zawieszony przy otwartych drzwiach lokalu, prowadził do miejsca o nazwie Dromader — pierwszego bezalkoholowego baru w Polsce. Nie miałam pojęcia o jego istnieniu, ale od razu urzekła mnie ta idea. Musiałam zajrzeć do środka.
Wnętrze okazało się niewielkie, lecz przytulne i bardzo oryginalne. Na ścianach wielbłądy i napis #STAYSOBER, a za barem uśmiechnięta i serdeczna pani.



ZASKOCZENIE
Czułam się tam jak ryba w wodzie. Sięgnęłam po menu — i w tym momencie poczułam się, jakbym dostała w twarz. Wśród pozycji: wódka, piwo, whisky, rum, wino oraz znane nazwy drinków… wszystko w wersji bezalkoholowej.
Choć nie piję od ponad 15 lat, sama obecność tych nazw wywołała we mnie silny dyskomfort. Weszłam do lokalu przyciągnięta wielbłądem, symbolem Anonimowych Alkoholików, a tu — zamienniki alkoholu. Nigdy nie sięgam po bezalkoholowe piwa czy „wódki 0%”. Nie potrzebuję tego i nie chcę. Po co miałabym po nie sięgać? Żeby się sprawdzić? Udawać? Nie odstawać?

Jeśli ktoś jest ciekawy, dlaczego takie trunki mogą być problematyczne dla osób trzeźwiejących, odsyłam do naszego artykułu:
👉 https://strefau.pl/czy-alkoholik-moze-pic-piwo-bezalkoholowe/
NIE WSZYSTKO, CO 0%, JEST BEZPIECZNE DLA WSZYSTKICH
Mimo początkowego zgrzytu postanowiłyśmy zostać. Przyjaciółka, która nie ma problemu z alkoholem, zamówiła swój ulubiony drink w bezalkoholowej wersji: Pornstar Martini z kraft rumem 0%, marakują, limonką i winem musującym 0%.
Ja wybrałam „Pokrzywowy czas”: pokrzywa, tymianek, mięta, szałwia, limonka — niestety nie zauważyłam w składzie Lubuskiego Zero (gin bezalkoholowy). Mój moktajl podano w pięknym różowym pucharku, a drink przyjaciółki — w typowym kieliszku koktajlowym.
Napoje były przepyszne. Tyle że… przyjaciółce smak, choć świetny, później odbijał się trzciną cukrową (składnik rumu). Wyobraźcie sobie, jak niebezpieczne mogłoby to być dla osoby w trzeźwieniu. Dla mnie na pewno by było…


CZY KAŻDA TRZEŹWA PRZESTRZEŃ TO BEZPIECZNE MIEJSCE DLA TRZEŹWIEJĄCYCH ALKOHOLIKÓW?
Być może przesadzam. Może jestem zbyt ortodoksyjna w przestrzeganiu zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików. Ale coś tu zgrzyta. Może nie miałabym zastrzeżeń, gdyby nie ten wielbłąd — symbol znany każdemu, który się choć otarł o AA. Zresztą założycielka baru, która również jest trzeźwiejącą alkoholiczką, przyznała w jednym z wywiadów, że:
„Dromader to nieoficjalny symbol niepijących alkoholików. Wielbłąd może nie pić przez 24 dni, a ja przez 24 godziny”
Z jednej strony jestem zachwycona tym miejscem: pyszne napoje, klimatyczny wystrój, możliwość przyniesienia swojego jedzenia, ciekawe wydarzenia takie jak wernisaże.
Z drugiej — na Instagramie lokalu w jednej z rolek czytam:
„Dromader to przestrzeń dla tych, którzy chcą spędzać czas bez alkoholu i pijących ludzi. Nie reklamujemy się jako miejsce dla uzależnionych, bo to Wasz wybór! I szanujemy każdego, tych co czasem piją — też.”
I wszystko okej. Ale ten wielbłąd jest dla osób trzeźwiejących jak lep na muchy. I to budzi mój zgrzyt i niepokój.


A jakie jest Wasze zdanie? Czy miejsca tego typu powinny unikać nawiązywania do symboliki AA?
Chętnie poznam Wasze opinie!
Matylda
PS
Nasz portal działa dzięki pracy wolontariuszy i drobnym zrzutkom. Jeśli uważasz to, co robimy, za pożyteczne, prosimy zasil nas wpłatą w wysokości symbolicznej kawy:
