Jak dowiedzieć się, czy jestem uzależniona, uzależniony?

W internecie znajdziesz mnóstwo testów deklarujących pomoc w diagnozie uzależnienia. Z jednych będzie ci wychodzić, że jesteś uzależniony, z innych – że nie jesteś. Dlaczego? M.in. dlatego, że będziesz kłamać przy odpowiedziach. Jeśli więc rzeczywiście chcesz poznać swój stan zdrowia, dowiedzieć się, czy jesteś uzależniona/uzależniony, udaj się do najbliższej placówki leczenia uzależnień na spotkanie ze specjalistą. Na początek jednak możesz spróbować zastanowić się nad następującymi kwestiami.

 

Dlaczego zadajesz sobie pytanie: Czy jestem uzależniona, uzależniony?

Jeśli pytasz, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Coś w twoim zachowaniu cię niepokoi. Prawdopodobnie w głębi ducha podejrzewasz, że nie jest ono „normalne”. Być może zbyt często sięgasz po alkohol lub spożywasz go zbyt dużo. Wydajesz za dużo pieniędzy na zakupy i non stop masz długi? Może palenie trawki stało się twoim weekendowym rytuałem, bez którego trudno ci się obejść? A może obsesyjnie myślisz o seksie, może nie potrafisz oderwać się od telefonu lub całe dni trwonisz na gry komputerowe.

Obojętnie jaki rodzaj „używki” wchodzi tu w grę, jej obecność w twoim życiu zaczyna być problematyczna.

 

Czy możesz po prostu porzucić „używkę”?

Zrób test i odstaw używkę. Nie pij, nie ćpaj, nie wydawaj kasy na lewo i prawo, powstrzymaj się od kontaktów seksualnych, odetnij się od sieci itd.

 

Poobserwuj, co się z Tobą dzieje, gdy dobrowolnie rezygnujesz z używki, gdy spróbujesz powstrzymać się od niepokojących cię zachowań.

  • Czy nie stajesz się bardziej rozdrażniona/ rozdrażniony?
  • Czy nie odczuwasz jakiegoś nieokreślonego braku czegoś?
  •  Czy nie pojawia się przymus, by jednak sięgnąć po używkę?
  • Czy nie masz poczucia, że twoje życie straciło blask?
  •  A może pojawiły się lęki, smutek, poczucie beznadziei? 
  • Czy Twoja głowa nie zaczyna kombinować jak się wycofać z pytania o uzależnienie: „Nie, no to głupie, przecież wszyscy piją i jakoś nikt nie robi z tego halo”, „Bez przesady, przecież człowiek musi mieć w życiu jakieś przyjemności, dlaczego od razu miałoby to być coś złego?”, „Przecież muszę być online” itp.

 

Czy dostrzegasz konsekwencje niepokojących cię zachowań?

Zapewne dostrzegasz, skoro te zachowania cię niepokoją. Rosnące długi, gdy dokonujesz nierozsądnych zakupów, złe samopoczucie, gdy pijesz, wstyd i wyrzuty sumienia po tym, co naodwalałaś, gdy zaćpałaś / naodwalałeś, gdy zaćpałeś, wzrastająca lista rzeczy odłożonych na później, bo ważniejsza jest gra itd. Dostrzegasz negatywne skutki swoich zachowań po sięgnięciu po daną używkę i co? Czy mimo tych negatywnych skutków dalej robisz to samo? Ignorujesz zagrożenie? Machasz ręką na konsekwencje? Niepokoi cię twoje zachowanie, lecz z jakiegoś powodu nie chcesz z niego zrezygnować? Dlaczego?

 

Co daje ci używka?

Haj, błogość, ucieczkę od cierpienia, relaks, reset? Przyjrzyj się, jakie korzyści daje ci stosowanie używki. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie coś innego w twoim życiu, czym tu i teraz mógłbyś tę używkę zastąpić i uzyskać podobny efekt? Jeśli trudno ci znaleźć wśród zdrowych alternatyw coś równie „skutecznego”, to znaczy, że co najmniej po kostki już stoisz w nałogu. Zapewne też na różne sposoby obecności używki w swoim życiu będziesz teraz bronił rękoma i nogami.

 

Suma wszystkich kłamstw

Kłamstwo wpisane jest w uzależnienie. System okłamywania siebie i innych przy uzależnieniu jest tak duży, że zapewne trudno (o ile masz problem z u.) będzie ci ujawnić przed sobą prawdę. Mimo wszystko postaraj się szczerze zastanowić się, czy zdarza ci się oszukiwać innych po to, by skorzystać z używki?

Na przykład:

– chowasz przed mężem kolejną bluzkę, którą kupiłaś;

– ukrywasz przed żoną małpki z alkoholem;

– dzwonisz do pracy z informacją, że jesteś chora/chory, a tak naprawdę leczysz kaca;

– wymawiasz się znajomym obowiązkami, by zamiast spotkania z nimi, móc cały weekend grać w grę na komputerze;

– wmawiasz sobie, że nie masz problemu z piciem czy ćpaniem, bo przecież pozwalasz sobie na to tylko weekendami i nie zaniedbujesz obowiązków, niemniej czekasz na każdy weekend jak na wybawienie;

– na sugestie bliskich, że zbyt długo siedzisz przed komputerem lub z nosem w telefonie, zaniżasz czas poświęcany tym zajęciom;

– na przyjęciach sączysz powoli jedną lampkę wina, nie chcąc stracić kontroli i pokazać, że miałabyś/miałbyś ochotę na więcej, a po powrocie do domu dajesz czadu;

– żyjesz w przekonaniu, że ciągle masz za mało czasu i nie chcesz dostrzec, ile tego czasu przecieka ci przez palce z powodu kontaktu z używką;

– tłumaczysz sobie, że musisz się kryć przed bliskimi ze swoim „używaniem”, bo „masz dość ich biadolenia”, bo „oni cię nie rozumieją”, bo „to oni są problemem”;

– okłamujesz siebie, lekarzy, znajomych, że twoje kłopoty ze zdrowiem (bezsenność, psychiczny dół, lęki, bóle w ciele) nie są wynikiem „używania”, lecz innych wymyślnych i jak dotąd niezdiagnozowanych chorób itp.

 

Spróbuj dostrzec jak rozbudowany jest system kłamstw podtrzymujący twój związek z nałogiem.

 

Ile jesteś w stanie poświęcić dla uzależnienia?

Zastanów się, ile jesteś w stanie poświęcić (zainwestować i stracić), żeby tylko zachować kontakt z używką. Np. na dworze zimno, ciemno, pada, ale to nie powstrzymuje cię, by parę kilometrów drałować na piechotę do najbliższej stacji benzynowej po alkohol. Albo wiesz, że następnego dnia rano masz ważne służbowe spotkanie i powinieneś być w formie, mimo to wieczorem upijasz się lub pół nocy grasz w grę. A może wiesz, że nie powinnaś/nie powinieneś sobie pozwolić na kolejny zakup, że cię na niego nie stać, że wywoła to kłótnię w rodzinie i postawi was wszystkich w trudnej sytuacji finansowej, mimo to dokonujesz go. Albo jesteś w stanie zadłużyć się u lichwiarza, by obstawić kolejny wynik meczu w zakładzie bukmacherskim; wolisz wydać kasę na swój nałóg niż kupić dziecku wyprawkę do szkoły. A może zauważyłaś/zauważyłeś, że twoje grono znajomych się kurczy, bo wolisz pić do lustra albo po ćpaniu stajesz się nieobliczalny i inni przestają tolerować twoje towarzystwo. Lub zdradzasz partnera/partnerkę uprawiając przygodny seks bez zabezpieczenia i ryzykując zarażenie bliskiej ci osoby chorobami przenoszonymi drogą płciową. Zdarzyło ci się w stanie nietrzeźwości czy naćpania prowadzić auto; straciłaś/straciłeś prawo jazdy za prowadzenie pod wpływem lub może nawet spowodowałaś/spowodowałeś wypadek drogowy; z powodu twojego „używania” rzuciła cię dziewczyna/ rzucił cię chłopak? A może wyniki badań wskazują, że jeśli będziesz dalej stosować używkę, zostaniesz kaleką, zwariujesz lub umrzesz, ale i tak myśl o rozstaniu z używką przeraża cię bardziej? Może właśnie wylali cię z pracy, bo odkryli, że stawiłeś się w niej nietrzeźwy lub zawaliłeś ważny kontrakt. Ile jeszcze jesteś gotowa/gotowy stracić dla nałogu? Ile jesteś w stanie poświęcić?

 

Suma wszystkich krzywd

Wytknij swój nos poza jego czubek, rozejrzyj się wokoło i zastanów, jaki wpływ twój kontakt z używką ma na innych. Czy w ogóle dostrzegasz potrzeby innych? Czy coś/ktoś jest ważniejsze w twoim życiu niż twój nałóg? Nie praw frazesów: „ależ oczywiście, rodzina, dzieci, praca to wszystko jest dla mnie szalenie ważne”.

 

Zastanów się, czy faktycznie rodzina/ dzieci/ praca są ważniejsze niż twoje nałogowe potrzeby.

  • Czy nie jest tak, że wolisz się napić niż spędzić czas z dziećmi czy partnerem/partnerką, przyjaciółmi?
  • Czy nie jest tak, że oni przez twój nałóg cierpią?
  • Może zawalasz robotę w pracy, może później odpracowując zawaloną robotę w pracy, nie docierasz na przedstawienie dziecka w szkole lub na wywiadówkę, tłumacząc sobie, że tak ciężko pracujesz?
  • Może po chlaniu czy ćpaniu stajesz się napastliwa/napastliwy, agresywna/agresywny, co boleśnie odbija się na twoich relacjach z innymi?
  • Może nie mogąc zrealizować nałogowej potrzeby stajesz się drażliwa/drażliwy, nie potrafisz się skoncentrować, więc nie słuchasz innych?
  • Może zapominasz o umówionych spotkaniach, obietnicach?

 

Czy w ogóle myślisz o innych nie w kontekście twoich nałogowych potrzeb? Czy nie jest tak, że oskarżasz innych za swoje nieszczęśliwe życie? Że generujesz i trzymasz do nich urazy, które wybuchają np. przy świątecznym stole? Czy wstyd i wyrzuty sumienia związane z twoim nałogiem nie odbierają ci energii, którą mogłabyś/mógłbyś przeznaczyć np. na tworzenie więzi z bliskimi? Czy twoje niedotrzymane obietnice nie odbierają innym nadziei, nie niszczą ich zaufania do ciebie i świata? Czy twoim życiem nie kierują głównie egocentryzm, nieuczciwość, urazy i lęk? Czy rzeczywiście możesz jeszcze powiedzieć, że kontrolujesz swój nałóg, że masz kontrolę nad czymkolwiek w twoim życiu?

 

Duża Mi

Scroll to Top